s. Longina Wanda Trudzińska (1911-1944) i Siedmiu Chłopców(10-12 lat)

Nie musiała aż tak przejmować się losem głodnych sierot polskich, ukraińskich i żydowskich, których, podczas okupacji, było w zakładzie w Turkowicach ponad 300 (obecnie diecezja zamojsko-lubaczowska).

Nie musiała jeździć po żywność wózkiem szynowym do odległej o 10 km stacji w Werbkowicach, gdy podróż niebezpieczną była, ale ona najczęściej się zgłaszała, a z nią ośmioosobowa grupa ochotników (pojazd działał "na popych").

Nie musiała zatrzymywać się przy płonącym kościele w Malicach, ale ona pobiegła ratować to, co chwale Bożej służyło. Wyniosła obraz Serca Pana Jezusa i po inne sprzęty pobiegła... . Wtedy została zaaresztowana przez bandy UPA.

Popędzono ją wraz z dziećmi (10-12 lat) do Sahrynia.

A potem przesłuchania, maltretowanie, nakaz kopania grobu ... i morderstwo... . Ocalał tylko chłopiec ukraiński, ale nie pozwolono mu wrócić do zakładu; dla dziecka żydowskiego i sześciu polskich nie było litości... .

Spoczęli w leśnym rowie... w majowy dzień, we wspomnienie św. Andrzeja Boboli (16 maja).

Ponad trzydzieści lat Zgromadzenie nie znało miejsca ich męczeńskiej śmierci. Odważył się je wskazać maturzysta Jan Pokrywka w 1975 roku (obecnie kapłan diec. lubelskiej) i pomógł w ekshumacji. Wydobyte szczątki przewieziono do domu generalnego i podczas uroczystego pogrzebu złożono je na cmentarzu parafialnym w Starej Wsi.

Źródło: Zgromaczenie Sióstr Służebniczek Najświętrzej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej: Jaką miłość trzeba mieć - Stara Wieś, 2008.